W tym roku zima zdaje się być wyjątkowo kapryśna - na chwilę pojawia się, przymrozi, dmuchnie lodowym wiatrem, by zaraz gdzieś schować się, przycupnąć i czekać... ot tak, "aby do wiosny" ;-)
Jadąc więc na otwarty plener Okręgu Śląskiego ZPFP do schroniska na Hali Rysianka miałam niewielką nadzieję na zimowe krajobrazy i ciekawe światełko. Ale cóż - plecak fotograficzny i statyw to podstawa, wiec i tym razem optymistycznie wniosłam go na górę. Jak się okazało - słusznie :-).
Dzień wcześniej sypnęło i tam, gdzie dopiero co leżało błoto - witał biały nieudeptany jeszcze śnieg.
Miłe kolory zachodu obudziły nadzieję...
Ale następny dzień przyniósł wraz z mgłą:
- szanse na wyspanie się, gdyż nie było sensu zrywać się na świt ;-)
- błądzenie w tejże mgle w poszukiwaniu żółtego szlaku na Romankę (chwilowo przemianowaną na Romantynkę z okazji Walentynek ;-))
- tajemnicze klimaty w samym rezerwacie Romanka
Jednak parę godzin później mgła rozmyła się, ukazując dalsze plany i nawet zabłysło słońce. :-)
ale chociaż jedne chmury już pognały hen daleko, nie zdążyłam wrócić do schroniska, kiedy znowu sypnęło z kolejnych...
Na zachód słońca zrobiło się kolorowo...
Tak samo barwny (i wietrzny ;-)) był świt, który w odróżnieniu od zeszłego dnia okazał się bardzo słoneczny.
Tak słoneczny, że w sumie nie było po co wychodzić, a już na pewno z aparatem ;-)
Dopiero po południu - mały wypad na Halę Radykalną i niezwykle malowniczy zachód słońca z Hali Gawłowskiej na koniec dnia, koniec pleneru...