"Przystanek Balnica" leży z dala od dróg, wsi czy nawet innych gospodarstw. Zbudowany niegdyś dla pracownika kolejki bieszczadzkiej - obecnie o tej porze roku zapada w sen zimowy...a tory giną pod grubą warstwą śniegu.
Przed chatą pasą się konie, a obejścia pilnuje piękna Luna ze szczeniakami :-)
Kiedy mgła spowije okolice - wraz z nią wraca wspomnienie minionych lat i wymarłych wiosek...
Wokoło stare lasy (tuż po drugiej stronie torów -Słowacja z pięknym rezerwatem),
szczególnie tajemniczo szumiące o zmroku...
i dalekie widoki na okoliczne wzgórza...
a nowy wciąż padał i padał....
Śnieżyca udaremniła nam też plany spędzenia ostatniej nocy w kolejnej legendzie Bieszczad, czyli "Chatce Puchatka" na Połoninie Wetlińskiej. Wylądowaliśmy więc w PTSMie w Jabłonkach miło spędziwszy wieczór oglądając zdjęcia i słuchając opowieści właściciela schroniska - Maćka Grzegorzyka.
Piękne..., ale ja czekam na filmiki, bo jakże ciekawe były by te ujęcia gdyby był tam ruch, te poruszające się cienie chmur na stoku góry, lub te wierzchołki drzew, hmm... poezja
OdpowiedzUsuńa ja póki co lubię zatrzymywać w kadrze jakąś opowieść i nie spieszy mi się do filmu... Może kiedyś? Ale na razie nie planuję :-)
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki!!!
OdpowiedzUsuńdzięki :-)
OdpowiedzUsuńKurczę skubane w łapę... jak sobie patrzę, to żałuję że nie miałem możliwości tam pojechania. Życie nie jest sprawiedliwe ;)
OdpowiedzUsuńmoże następnym razem się uda? Bo jestem pewna, że jeszcze będą te "następne razy" :-)))
Usuń