Ale zanim wybraliśmy się na testowanie jego możliwości na szczyt Pilska - pierwszy dzień pleneru (gdyż i ta wyprawa zorganizowana była przez Okręg Śląski ZPFP) spędziliśmy błąkając się wśród mokrych, mglistych lasów...
Z dachu schroniska kapała woda. Prognozy jednak zapowiadały, że o świcie temperatura może być minusowa. Istniała też niewielka szansa na prześwity. Trzeba było więc ruszyć.
Ze schroniska wyszliśmy około 5 rano, by po niemal godzinnej wspinaczce z czołówkami, dosięgnąć szczytu. Światło dopiero zdawało się przebudzać. Tylko wiatr szalał... sypał w oczy drobinami zmrożonego śniegu, przewracał statywy a nawet ludzi.
W końcu zaczęło świtać. Nad nami, jak w przyspieszonym tempie, przewalały się kolejne chmury, od czasu do czasu ukazując rąbek nieba i lekko tajemnicze światełko. Odblask budzącego się dnia...
Chwilami nie widać było nic, wtedy najlepiej było przeczekać chmurę...
Ale iść w tym wietrze i głębokim śniegu nie było łatwo - nawet jak się miało rakiety śnieżne na nogach....
Schodząc ze szczytu co chwilę przystawaliśmy łapiąc w obiektyw mniej lub bardziej śmiałe promyki...
Nie było w nich już co prawda ciepłego kolorytu wschodzącego słońca, ale i tak cieszyły - wróżąc poprawę pogody :-).
Zawierzywszy temu ostatniemu - ruszyliśmy po raz drugi na szczyt.
Znowu wiało... ale widoki warte były trudów, niewygody i zmęczenia...
Równo z zachodem słońca na Pilsko wtargnęła kolejna, wielka szara chmura...
Czas było wracać... niestety nie tylko na dół, do schroniska, ale następnego dnia rano również do domów...
Pięknie - jak zwykle zresztą:) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń!
dzięki :-)
Usuńrównież pozdrawiam... już wczesno-wiosennie :-)
W górach jak zwykle pięknie, światło dopisało, ale ta fotografia fotografów przycupniętych pod świerkiem rewelacyjna :)))
OdpowiedzUsuńbo to chyba moja najlepsza fotka z tego pleneru ;-)))
Usuńświetne zimowe kadry, piękne kadry.
OdpowiedzUsuń