W połowie maja, za namową
Ani i Darka - wyruszyłam na południowy wschód, na Polesie!
Nie miałam wiele czasu - zaledwie półtora dnia, ale nie chciałam już dłużej czekać na spotkanie z tą krainą, której czar jest znany tym, którzy tu kiedyś zawędrowali...
gdzie na styku trzech krajów - Polski, Białorusi i Ukrainy "dzieje się" inny świat...
z pogranicza wsi i miasta...
z pogranicza kościołów - katolickiego i prawosławnego...
gdzie Bug toczy swoje wody...
a nadbużańskie łąki przypominają czasy dzieciństwa...
Jeszcze nieraz tutaj powrócę... obiecuję to sobie już teraz :-)
Dzięki Kasiu.
OdpowiedzUsuńcałusy! :-)
Usuńa ja podziwiam Twoją książkę - sobie zakupiłam i się nią cieszę :-)))
Piękna fotograficzna opowieść... :)
OdpowiedzUsuńDzięki! :-)
UsuńCiesze się, że się spodobała... i mam nadzieję, że nie wyszła za długa? zawsze najtrudniejszy jest wybór - co wyrzucić ;-)
Cuda cuda cuda - jak zwykle !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTomek
Tomku - dziękuję :-)
UsuńPolesie w pigulce... Cudnie pokazalas klimat tego regionu.
OdpowiedzUsuńRafale - dzięki :-)
UsuńMimo krótkiego czasu - dzięki Ani i Darkowi, a zwłaszcza i przede wszystkim dzięki Markowi Lachowi - sporo udało się zobaczyć.
Dla mnie ta wyprawa była niezwykła, chociaż czasem przypominała japońską wycieczkę ;-).
Wróciłam z poczuciem wielkiego niedosytu... teraz tylko muszę wygospodarować trochę więcej czasu i powtórzyć wyprawę :-)
Wiele lat temu mialem okazje poznac Marka Lacha- cudowna i bardzo wesola postac, reprezentuje wszystko co jest najlepsze na Polesiu :-)
Usuń...zatem nic się nie zmienił! :-)
UsuńA w które dokładnie miejsce Polesia? Bo ja tam bywam często, mam rzut beretem :)))
OdpowiedzUsuńA zdjęcia urzekające :)
Zazdroszczę takiej okolicy! :-)
UsuńDokładnie to okolice Włodawy - trochę na południe - w kierunku Sobiboru (czyli po drugiej stronie Bugu - Ukraina) i trochę na północ - aż do Jabłecznej (po drugiej stronie - jeszcze Białoruś). Pozdrawiam :-)
Mówią tam swoim własnym językiem, na który mówią chachłacki. Jest to taka mieszanka polskiego z białoruskim. Muszę troszkę sprostować, choć nie wiem czy całkiem poprawnie, ale zgodnie z wpajanymi mi przekonaniami, to już nie Polesie, ale Podlasie (co prawda na samym pograniczu). Tak mi zawsze mówiono, żeśmy Podlasiaki, gdy tam w dzieciństwie mieszkałam. Polesie w Polsce zajmuje tylko kawałeczek, tylko te rejony sięgające z Ukrainy po nasze jeziora jak Zagłębocze czy Krasne. Owszem ten region nazywa się Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie i łączy oba obszary w nazwie, ale mieszkańcy Ci wyżej Włodawy zdecydowanie wolą mówić, że są na Podlasiu.
UsuńTo jak Włodawa i Jabłeczna z pięknym prawosławnym klasztorem męskim, to koniecznie i gorąco polecam wieś Hanna ze spokojem i najpiękniejszym jak dla mnie drewnianym kościółkiem w Polsce. Natomiast nieco wyżej Bugu warto się przejść spacerem pięciokilometrową ścieżką w rezerwacie Mała Szwajcaria lub zaczaić się na ptaki w rezerwacie Łęgi. Polecam to co po naszej stronie, bowiem kiedyś trudniej było dostać się za granicę i zwiedzać u sąsiadów, a teraz jakoś praca wymusza na mnie inne rejony wyjazdowe :(
pozdrawiam ciepło
Ciekawe co piszesz o tej duchowej przynależności tamtejszych ludzi do Podlasia. Ono z tego co widzę - geograficznie kończy się dużo wcześniej na północy - gdzieś tak na wysokości Siemiatycz. http://goo.gl/maps/BRud
UsuńNatomiast pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie z tego co mi wiadomo jak najbardziej można zaliczy właśnie do tego skrawka polskiej części Polesia (ono obejmuje zarówno cześć Ukrainy ale i sporą część Białorusi). Nie jestem pewna, czy sięga aż do Jabłecznej, ale z pewnością łapie się Włodawa i jej okolice...
Hanna rzeczywiście piękna jak i wiele innych miejsc, na które zabrakło już czasu i po które koniecznie muszę wrócić :-))).
Dzięki za podpowiedzi - jak tam znwó będę - chętnie się wybiorę :-).
Poleskie bagna na Białorusi czy park narodowy na Ukrainie bardzo mnie kuszą również, ale chyba poczekam aż łatwiej będzie tam się dostać... wciąż wierzę, że i tego kiedyś się doczekam :-)
Przepiękne zdjęcia przepięknej okolicy. Pajęczynka super :-) Najbardziej jednak podoba mi się to z księgą. :-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi :-)
Usuńi również pozdrawiam.
Pięknie, wręcz malarsko oddany charakter trójstyku kulturowego.Bardzo lubię tam jeździć (choć to dla mnie druga strona Polski). Może bierze się to z moich kresowych (poleskich) korzeni?
OdpowiedzUsuńWszystkie zdjęcia świetne. Z Jabłecznej- niesamowite! Z tego, co wiem, mnisi nie lubią, kiedy się ich fotografuje... nie mieli nic przeciwko?
Najbardziej wzruszająca przekrzywiona kapliczka i takiż krzyż...
Pozdrawiam serdecznie
Witam, myślę, że Wschód ma w sobie coś co wciąga... może to pewne wyciszenie - jakby czas biegł tu wolniej? Co do Jabłecznej miałam szczęście być tam ze znajomym owych mnichów, więc nie było problemów z fotografowaniem, choć też oczywiście starałam się uważać, by robieniem zdjęć nie przeszkadzać w modlitwach.
UsuńPani Kasiu!
OdpowiedzUsuńNie znamy się,przypadkowo trafiłam na Pani profil i urzekły mnie Pani zdjęcia. Od tego czasu lubię do Pani zaglądać i podziwiać to wszystko,czym Pani się zachwyciła i udostępniła innym aby mogli współdzielić te doznania. Serdecznie Panią pozdrawiam i życzę wiele wrażeń.
Barbara.
Pani Barbaro, bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Dodają one na pewno skrzydeł i poczucia sensu, że jednak warto poświęcić czas, by podzielić się własnymi zdjęciami i wrażeniami z innymi. Serdecznie zapraszam do szkicowniczka :-) ...i serdecznie pozdrawiam :-)
Usuń