moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

sobota, 3 listopada 2012

Jesień wieje w Bieszczadach...

Podobno "jesienią góry są najszczersze... ", a jesień w Bieszczadach jest najpiękniejsza...



Ruszyłam zatem na południe, by łapać kolor, póki wiatr go nie porwie...  a czasu było niewiele, bo choć słońce świeciło wspaniale - fen (czyli to co w Tatrach nazywamy halnym :-)) -  hulał jeszcze lepiej ;-)

Jeszcze pierwszego dnia udało się złapać pierwszy bieszczadzki zachód słońca - z Caryńskiej. Powrót już po ciemku, z latarką czołówką kosztował mnie wywichniętą kostkę. Nie dobrze...  


W związku z wciąż niepewną sytuacją w moim układzie kostno-mięśniowym - świt przywitałam w bukowym lesie, licząc na jesienne klimaty z mgłami... Klimaty były, ale niestety bez mgiełek, które z powodu wiatru okazały się w ogóle produktem mocno deficytowym...

Więcej o bukach napiszę jednak osobno...

Tymczasem droga przez bukowy las zaprowadziła mnie na Szeroki Wierch.



Dzień już nie był długi i wkrótce barwy w dolinach nabrały soczystej barwy, a cienie zaczęły się wydłużać...







Zachód słońca tym razem zastał mnie na Tarnicy z pięknym widokiem dookoła...


Skoro przeżyłam Tarnicę i nocne zejście do Wołosatego - pokusiłam się o zdobycie Caryńskiej raz jeszcze - tym razem przed wschodem słońca :-)
I warto było...











Schodząc już ze szczytu dojrzałam w jednej z dolin... mgłę... :-)






Po południu - dla odmiany po Caryńskiej -  podeszłam na Połoninę Wetlińską, by zajrzeć na chwilę do słynnej "Chatki Puchatka" (niestety z powodu słonecznego weekendu niezbyt sympatycznej z powodu panującego tam tłoku) i ruszyć dalej, w kierunku zachodnim - na Osadzki Wierch. Tu ludzi już prawie nie było, oprócz paru znajomych fotografów z którymi wspólnie wędrowałam :-).




I znowu - niskie słońce jak reflektor punktowy zaczęło podświetlać bohaterów bieszczadzkiej jesieni...




Doliny obserwowane z góry bardziej przypominały pejzaże z dawnych landszaftów niż realny świat...




 powoli dzień się kończył - i kończył się też mój czas w Bieszczadach...



w dali majaczyły szczyty Tatr... ciekawe, czy tam też tak wiało? ;-)

Nad Bieszczadami zabłysł księżyc...
czas wracać...



12 komentarzy:

  1. Przepiękne zdjęcia i też się zgadzam z tym, że jesień w Bieszczadach jest najpiękniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, zazdroszczę Ci tych widoczków. Chętnie obejrzę następne. Poszło do ulubionych...
    Bogdan Stefański

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne fotografie. Zazdroszczę takich widoków. Pozdrawiam Magda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech... teraz to i ja już ich sobie samej zazdroszczę... :-)
      pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  4. Bieszczedy zawsze byly tymi gorami w Polsce, ktore maja w sobie wiele basniowego uroku i ta specyficzna dla nich magie wspaniale pokazalas w tej jesiennej kolekcji. Tutaj gdzie mieszkam, takimi gorami sa dla mnie Appalachy i Twoje zdjecia przypomnily mi, ze najwyzszy czas, zeby je ponownie odwiedzic :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Rafale, że te zdjęcia motywująco wpłynęły na Ciebie :-).
      Z tego co pamiętam, to jesienne barwy "Twoich gór" są jeszcze nasycone i soczyste...
      Czekam zatem na Twoją relację z Apallachów... :-)
      pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
    2. To prawda, ze jeszze w listopadzie ciesze sie kolorami w Appalachach, ale w tym roku (uzywajac Twoje slowa) huragan porwal jej kolory a wlasciwie kompletnie ograbil jesien z kolorow :-(

      Usuń
    3. smutne...
      ale chyba jeszcze smutniejsze, że poniekąd "powyrywał kolory z korzeniami"... :-(

      Usuń
    4. Tak to wyglada bardzo smutno. Dobrze, ze w pamieci mam jesienne kolory z przeszlosci. Ich mala kolekcja jest tutaj:
      http://goraczniak.blogspot.com/

      Usuń
    5. a dokładnie tutaj: http://goraczniak.blogspot.com/2012/11/huragan-sandy.html :-)
      no właśnie - te kolory były na prawdę bajeczne!
      Szkoda, że Sandy tak się okrutnie rozprawiła z jesienią, a najbardziej szkoda mi tych drzew powalonych... dla nich to był już ostatnia jesień... :-(

      Usuń