moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

sobota, 2 marca 2013

Trzy Korony o świcie

Do okna puka już wiosna. Moje kolano po zerwanym więzadle krzyżowym powoli wraca do zdrowia (oj, bardzo powoli), więc póki nie mogę wybrać się w plener - czas na wspomnienia...
Tym razem - jeszcze jedno z ostatniego pobytu w Pieninach.  Jeszcze jedno, ale chyba najciekawsze fotograficznie.

Zapowiadała się inwersja, więc jeszcze nocą (koło 4:30) wyruszyłam na szlak, by o wschodzie słońca być już na samej górze. Ośnieżone szczyty na tle granatu nieba tajemniczo połyskiwały w świetle księżyca.



Na szczycie mróz wydawał się bardziej dotkliwy. Do wschodu zostało trochę czasu. Księżyc powoli żegnał Pieniny...

a wraz z nim - ulatywały resztki mgieł snujących się jeszcze gdzieniegdzie w dolinach.

Wokół mnie roztaczał się widok rodem z andersenowskiej baśni o Królowej Śniegu...

Świat spał. Pierwsze zaczęły budzić się Tatry...

a raczej chmury biegnące ku nim...



Wkrótce słoneczny reflektor rozpoczął swoją wędrówkę granią...



Po zbudzeniu Tatr - dzień spłynął w doliny - te dalsze i te bliższe...




Czas było wracać. Jeszcze tylko ostatni rzut oka na przełom Dunajca...

i droga w dół, zielonym szlakiem przez przełęcz Kosarzyska z powrotem do Sromowiec Niżnych.




Następny świt przywitał świat chmurami. Wkrótce odwilż zmyła całą szadź i nawet kolejne opady śniegu już nie zdołały przywrócić tego czaru, jaki panował podczas owego świtu na Trzech Koronach. I chociaż oczekiwana inwersja nie wystąpiła - spektakl światła i koloru - przyniósł inne, lecz równie piękne i niezapomniane wrażenia :-).