moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

sobota, 29 września 2012

Jesienny świt nad Biebrzą... kolory i żurawie :-)



Od paru dobrych  lat mam w głowie takie oto marzenie - zobaczyć setki żurawi na noclegowisku, skąpanych we mgle i poświacie księżycowej...

No cóż, marzenia są fajne, bo można w nich bezkarnie szaleć, gorzej jak się pragnie je zrealizować. ;-)
Wrzesień jest okresem wielkich migracji żurawi na południe. I choć nasze polskie już poleciały, setkami a nawet tysiącami ciągną przez nasze ziemie ptaki z północnych krańców Europy, a nawet z Syberii...

***
Nocą wybrałam się z Warszawy nad Biebrzę i "z marszu" ruszyłam w poszukiwaniu tych niezwykłych ptaków. Nade mną migały miliony gwiazd... ech, takie nocne niebo z dala od miast jest doprawdy nadzwyczajne! :-)

Po jakimś czasie na wschodzie pojawiły się pierwsze kolory...






Na twarzy czułam  lekki powiew wiatru. Wiedziałam już, że na mgły szans nie ma.
Nasłuchiwałam, czy może gdzieś z mroku usłyszę gardłowe odgłosy żurawi, ale wokół panowała cisza.
Tymczasem na niebie rozpoczął się wyjątkowy spektakl...

Chmury podświetlone od dołu wschodzącym słońcem zagrały kolorami... złoto przechodziło w bordo, a wszystko tak plastyczne, że aż chciałoby się dotknąć owych ulotnych płaskorzeźb...

Wreszcie usłyszałam żurawie - ich głos roznosi się daleko... okazało się, że spały niestety parę kilometrów dalej...  Na horyzoncie zaroiło się od czarnych plamek... słychać było klangor... niezwykle wrażenie! :-)



Wkrótce z kłębiącego się stada żurawi - mniejsze grupki zaczęły  odlatywać w rożnych kierunkach... niektóre na szczęście tez i w moim :-)









Zajęta "polowaniem" na żurawie, zapatrzona w niebo, bardzo późno zauważyłam, że mam rogate towarzystwo :-). Koziołek pasł się spokojnie, podnosząc tylko od czasu do czasu łeb, kiedy rozgadane żurawie przelatywały opodal...




Jak to bywa ze wschodem... wkrótce zaczął się kończyć, a  żurawie prawie wszystkie już poleciały na żerowiska.  Czas było wracać.



Ale na koniec, kiedy wydawało się, że skoro kolory na chmurach już
pogasły - niewiele się już wydarzy - na niebie zaczęło paść się wielkie stado baranków...



i choć po nieprzespanej nocy - powrót do samochodu wydawał się dziwnie długi i ciężki,  to i tak to co zobaczyłam - wynagrodziło cały trud i zmęczenie :-)

A marzenie?
no cóż... może kiedyś się spełni? :-)

czwartek, 6 września 2012

Beskid Żywiecki na cztery plecaki ;-)


W końcu doczekaliśmy się tej pięknej chwili, kiedy wraz z dziećmi ruszyliśmy na górską wędrówkę! Cztery plecaki lekko posapując ruszyły najpierw na Wielką Raczę, na której szczycie położone schronisko serwuje piękną i rozległą panoramę nieomal wprost z okien budynku ;-).


Poranny widok z Wielkiej Raczy


Dalszy szlak powiódł nas przez Przełęcz na Przegibku (kolejny sympatyczny nocleg :-)), Wielką Rycerzową (i bacówkę na przełęczy pod nią),
skąd przez Muńcuł zeszliśmy do wioski Ujsoły.



Wieczór na Hali Rysianka
Kolejnym naszym przystankiem na dwie noce stało się "klimatyczne" schronisko na Hali Rysianka, z równie atrakcyjnym widokiem... tym razem dosłownie - wprost z okien ;-).




Ostatni kolorowy świt powitaliśmy już na szczycie Pilska (nocleg w schronisku na hali Miziowej... czyli tam, gdzie przez ostatnie dwie zimy buszowaliśmy z aparatami podczas śląskich plenerów ZPFP :-))

Zapowiadało się marnie... wał z chmur na wschodzie nie wróżył specjalnych atrakcji.
A jednak...








Kwiaty alpejskich hal

Po storczykach czas na inne piękne kwiaty... jeszcze te alpejskie...
ot tak, na wspomnienie lata...





























Skalnica gronkowa (Saxifraga paniculata)