moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

piątek, 29 listopada 2013

surowe piękno Północy - część I

Pisałam już o roślinności tundry, o reniferach, czas więc na parę migawek pokazujących surowy ale jakże piękny krajobraz Północy w ostatnich dniach lata...



Pierwszym moim odkryciem stały się dzikie tereny tundrowe na wysokości Tromso. Po odbiciu z głównej drogi E6 w prawo na wysokości Birtavarre i przejechaniu doliny Kafjordalen - szutrowa droga wyprowadza na płaskowyż, już całkiem blisko granicy ze Szwecją... gdzie nad jeziorem Guoasjavri można znaleźć zarówno miejsce pod namiot, jak i piękny, szeroki widok...







...i tylko słychać dźwięk dzwonków... wszechobecnych owieczek :-)






czwartek, 31 października 2013

renifer - symbol Sapmi

Tereny za kołem polarnym, tam gdzie latem dzień, a zimą noc trwają całą dobę, to prawdziwy dom dla renifera (Rangifer tarandus). W stadach przemierza on kilometry nieprzebytej tundry w poszukiwaniu mchów, porostów, królując nieomal niepodzielnie pośród bezkresnych, z pozoru pustych przestrzeni.

Dawniej dziki, jak amerykańskie karibu, już od wieków w służbie Samów - ludu zamieszkującego północ Norwegii, Szwecji, Finlandii oraz półwysep Kolski.


Ślady tego można zobaczyć choćby na archaicznych rytach skalnych z okolic Alty. Istnieją też one w języku tego ludu, w postaci niezliczonej liczby szczegółowych nazw dotyczących budowy, charakteru czy sposobu życia i wypasu tego zwierzęcia.



Jednak chociaż Samowie w dużej mierze swój byt związali na stałe z losem reniferów - nigdy nie udało im się ich do końca ich udomowić. Na wpół dzikie pasą się do dziś dnia - latem na otwartych przestrzeniach, zimą - chroniąc się na południu w lasach...


...prawdziwy symbol Północy... symbol krainy Sapmi.

 


środa, 28 sierpnia 2013

tundra... i co na niej rośnie późnym latem

Sierpień na północy, wiele kilometrów za kołem podbiegunowym przypomina swoim klimatem wczesną jesień w Polsce. 

Temperatury - w dzień, przy słonecznej pogodzie dochodzące nawet i do 20 stopni, w nocy spadają do około 5-8 stopni. Najbardziej jednak dotkliwy jest silny wiatr, który tutaj, na północy hula jakby ze zdwojoną siłą i zapałem. Ale i on ma swoją dobrą stronę - przepędza wszelkie komary, oraz chmury - kreując niezwykle widokowe sceny na niebie...



Nie ma już słynnych białych nocy, ale choć zachód słońca jest już koło 21 (wschód koło 3, choć pora zmienia się szybko... z dnia na dzień ) - bardzo długo trwający zmierzch i świt powoduje, że prawdziwie  "ciemna noc" trwa tu krótko.

Sama północ Norwegii to surowy klimat, subarktyczny - tundra.





Nieomal brak drzew - jedynie brzoza omszona (Betula pubescenes)
i krzaki wierzby lapońskiej (Salix lapponum
tworzą gdzieniegdzie małe zagajniki.
Inne drzewa - jak brzoza karłowata (Betula nana) [fot.obok] lub wierzba polarna (Salix polaris) zupełnie nie przypominają swoich kuzynów z południa - są roślinami płożącymi. Dlatego też powszechnie występujący tutaj koźlarz (Leccinum) - zwany w Rosji подберёзовик (w wolnym tłumaczeniu - "podbrzoziak" ;-)) na terenach tundry ma odmienną nazwę - надберёзовик ("nadbrzoziak"), gdyż o kapelusz przerasta brzozę, z którą żyje w symbiozie :-).
Pośród licznych skał porośniętych barwnymi porostami, oprócz wspomnianej brzozy i wierzby można spotkać czerwone łany derenia szwedzkiego (Cornus suecica), 





czy jak sama nazwa wskazuje - na ciemno owocującą bażynę czarną (Empetrum nigrum) - [fot. obok], którą na szczęście trudno pomylić z obficie tu występującymi pysznymi "jagodami" borówki czarnej (Vaccinium myrtillus).
Bardziej podobne do niej owoce ma borówka bagienna (Vaccinium uliginosum), zwana popularnie "pijanicą", której owoce pomyłkowo zjadłam i mogę zapewnić, że nie spowodowało to żadnych omamów mimo swej niechlubnej nazwy ;-).
 
Trzecim bardzo pospolitym gatunkiem borówki jest dobrze nam znana brusznica (Vaccinium vitis-idaea), która o tej porze ma owoce dojrzałe i smaczne. 
Niestety największy rarytas tundry - owoce słynnej maliny moroszki (Rubus chamaemorus) wcześniej, bo na przełomie lipca i sierpnia są już dojrzałe. Potem można od czasu do czasu spotkać jedynie już przejrzałe, białawe (zamiast żółto-pomarańczowych) owoce i tylko w cienistych zagłębieniach wśród skał udało się wypatrzyć parę sztuk w miarę jadalnych...
Chociaż sierpień w tundrze to raczej czas owocowania niż kwitnienia, nadal można spotkać gdzieniegdzie ostatnie kępki wszędobylskiej wierzbówki kiprzycy (Epilobium angustifolium)... 

czy białe, żółte i pomarańczowe maki syberyjskie (Papaver nudicaule)...












ale mimo tych kolorów i pięknego słońca wokół
- w powietrzu "wisi" zapowiedź nadchodzącej zimy... zapowiada się rychły "odpływ" lata...













środa, 31 lipca 2013

Fog bow czyli tak zwana biała tęcza

Tęcza - jak sama nazwa wskazuje - powinna być tęczowa czyli wielobarwna - złożona zawsze z tych samych sześciu kolorów: czerwonego, pomarańczowego, żółtego, zielonego, niebieskiego i fioletowego. Dlatego widząc biały łuk nad horyzontem można się zdziwić i przestać dowierzać własnym zmysłom, zwłaszcza jak się wstało przed czwartą rano ;-).

A jednak czasami, choć podobno to zjawisko jest niezwykle rzadko spotykane - występuje owa "biała tęcza" w przyrodzie. Zjawisko to zwane "fog bow" polega w sumie na tym samym co i "rainbow" - czyli na załamaniu światła w kropelkach wody unoszących się w powietrzu. W przypadku deszczu kropelki są na tyle duże (średnica ok. 0,5 mm), że widzimy efekt rozszczepienia białego światła na kolory. Mgła składa się ze zbyt drobnych kropelek (rzędu 0,05 mm), by nasze oczy mogły to dostrzec. Powstaje wtedy wrażenie białej tęczy...

Miałam szczęście, że w porę spostrzegłam ów niezwykły łuk, który tak pięknie wymalowało wschodzące nad rozlewiskami słońce. Pięć minut później spektakl rozpłynął się w powietrzu - pozostało tylko to zdjęcie...




wtorek, 30 lipca 2013

lipcowe świty

Lato jest leniwe i mało fotogeniczne... młoda, różnorodna zieleń wiosny ustępuje jednolitej ciemnej gęstwinie. Słońce wysoko na niebie zdaje się wypalać kolory - zdecydowanie lepiej służy opalającym się niż fotografom ;-).
Pozostaje więc czekanie na mgłę o świcie, która choć na chwilę otuli spieczone letnim żarem krajobrazy oraz... czekanie na jesień ;-)










niedziela, 23 czerwca 2013

co rośnie na bagnach :-)

Bagno zazwyczaj kojarzy nam się z błotem, a przecież tak na prawdę jest to obszar o bardzo dużej wilgotności, porośniętej specyficzną dla takich warunków roślinnością.
Wszelkie torfowiska- wysokie, niskie, przejściowe to też bagna...  Sprawiają nieraz wrażenie suchego lądu, ale wystarczy zrobić krok, by poczuć jak noga zatapia się w miękki mech, woda podchodzi do kostek... zatem uwaga - bagna wciągają! ...dosłownie i w przenośni :-)
A co można spotkać wśród kępek owego zdradliwego mchu (zwanego torfowcem - rzadkiego i pod ochroną)?

Między innymi -
mięsożerną maleńką rosiczkę (Drosera), która łapie na kropelki cieczy owady na obiad ;-)




smaczną żurawinę (Oxycoccus palustris)...



czy potarganą wełniankę (Eriophorum)





piątek, 7 czerwca 2013

biel wiosny

Wiosna w tym roku późno przyszła i wcześnie się skończyła...

W lasach przekwitły już konwalie, a przecież  tak niedawno kwitły tam łany zawilców.

Im to też dedykuję ten krótki wpis - tak krótki - jak tegoroczna wiosna...



niedziela, 19 maja 2013

kolejna wiosna nad Biebrzą

Przełom kwietnia i maja to najlepszy czas, by odwiedzić rozlewiska Biebrzy. I chociaż w tym roku mocno spóźniona wiosna namieszała również i tutaj, jak zwykle - ciekawych motywów nie zabrakło...



zarówno od strony zachodniej - Burzyna czy Brzostowa... gdzie wysoki poziom wody co prawda uniemożliwił kaczeńcom kwitnienie, ale pięknie podtopił malownicze wierzby :-)



jak i wschodniej - leśno-bagiennej, czyli pełnej dziur ale też i łosi - tzw. carskiej drogi...


Tam, oprócz łosi, można było wypatrzeć o tej porze roku błękitne żaby moczarowe...

leśne, wiosenne  kwiaty, takie jak...

sasanka otwarta (Pulstailla patens),


czy wiosennego grzybka - czarkę szkarłatną (Sarcoscypha coccinea) 






Wiadomo jednak, że Biebrza - to ptasi raj. I nie tylko mowa tu o bocianach, których gniazda można spotkać niemal na każdym kroku...

Tym razem ornitologiczną niespodzianką była obserwacja remiza budującego swoje - jakże niezwykłe - gniazdko :-)