Długo nie czekałam na okazję, by znów wyruszyć nad Biebrzę :-)
Ponieważ mój aparat nadal leżał w serwisie - z pożyczonym canonem ruszyłam na kolejne - dwudniowe "łowy"...
Niestety - pogoda jeszcze całkiem niezła pierwszego wieczoru - następnego dnia załamała się zupełnie...
i choć w deszczu też świat jest piękny :-), to jednak jakoś mniej fotogeniczny :-( (choć znam takich, co sądzą inaczej ;-))...
Szukaliśmy oczywiście łosi... i udało się - spotkaliśmy jednego jak nam przelazł z wolna przez drogę - najpierw w jedną, a po jakimś czasie - drugą stronę, by szybko "rozpłynąć się" w wysokich chaszczach bagna...
Ale na szczęście Biebrza, to nie tylko łosie :-)
to chyba przede wszystkim - prawdziwy raj dla ptaków... tych małych i tych dużych, a szczególnie wszelkich "wodolubnych" :-)
niezwykłe to były dla mnie spotkania...
- z batalionem (Philomachus pugnax),
- rycykiem (Limosa limosa),
- czajkami (Vanellus vanellus),
- żurawiami (Grus grus),
- czaplą siwą (Ardea cinerea),
- białą (Egretta alba)
... a na koniec, już w dniu wyjazdu - spotkałam bociana czarnego (Ciconia nigra)!
Ech, Biebrza... można się w niej zakochać :-)
moja grafika, fotografia i malarstwo
...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)
piątek, 30 kwietnia 2010
środa, 21 kwietnia 2010
nad Biebrzę...
Rozlewiska, bataliony, kaczeńce, łosie i młoda świeża zieleń... tak,
marzyło mi się wszystko to zobaczyć, dlatego już wcześniej zaplanowałam parudniowy wypad nad Biebrzę.
Pogoda dopisała, trochę słońca, trochę malowniczych chmur - pięknie!
Nocleg zamówiony w Dolistowie Starym, a że to tylko około 200 km z Warszawy można było niespiesznie smakować widoki po drodze...
Tykocin - senne miasteczko ze starą synagogą (obecnie muzeum)
wiekowe chałupy niedaleko Tykocina, gdzieś nad Narwią...
wspaniały widok na rozlewiska Biebrzy z Góry Strękowej
(ech, wiało tak, że trudno było utrzymać się na nogach! :-))
na koniec jeszcze przejazd przez południową część Biebrzańskiego Parku Narodowego bardzo dziurawą "carską drogą" :-)
w oddali pasły się łosie...
a już blisko "domu", czyli w okolicach Szafranki - udało się złapać kolorowy zachód słońca...
Były to ostatnie moje zdjęcia tego dnia - i niestety - nie tylko tego, ale i następnych...aparat odmówił współpracy :-(
I choć następnego dnia błąkając się tu i ówdzie - widziałam rozlewiska Biebrzy z batalionami, w Puszczy Knyszyńskiej łany przylaszczek i zawilców, czy meczet tatarski w Bohonikach - pozostanie to li i jedynie w mojej pamięci...
a zdjęcia? No cóż... na zdjęcia trzeba będzie tu jeszcze powrócić... :-)
marzyło mi się wszystko to zobaczyć, dlatego już wcześniej zaplanowałam parudniowy wypad nad Biebrzę.
Pogoda dopisała, trochę słońca, trochę malowniczych chmur - pięknie!
Nocleg zamówiony w Dolistowie Starym, a że to tylko około 200 km z Warszawy można było niespiesznie smakować widoki po drodze...
Tykocin - senne miasteczko ze starą synagogą (obecnie muzeum)
wiekowe chałupy niedaleko Tykocina, gdzieś nad Narwią...
wspaniały widok na rozlewiska Biebrzy z Góry Strękowej
(ech, wiało tak, że trudno było utrzymać się na nogach! :-))
na koniec jeszcze przejazd przez południową część Biebrzańskiego Parku Narodowego bardzo dziurawą "carską drogą" :-)
w oddali pasły się łosie...
a już blisko "domu", czyli w okolicach Szafranki - udało się złapać kolorowy zachód słońca...
Były to ostatnie moje zdjęcia tego dnia - i niestety - nie tylko tego, ale i następnych...aparat odmówił współpracy :-(
I choć następnego dnia błąkając się tu i ówdzie - widziałam rozlewiska Biebrzy z batalionami, w Puszczy Knyszyńskiej łany przylaszczek i zawilców, czy meczet tatarski w Bohonikach - pozostanie to li i jedynie w mojej pamięci...
a zdjęcia? No cóż... na zdjęcia trzeba będzie tu jeszcze powrócić... :-)
czwartek, 1 kwietnia 2010
żaby moczarowe i inne oznaki wiosny :-)
Żaby moczarowe w okresie godowym są niezwykle wdzięcznym tematem dla fotografów. Chociaż bowiem przynależą do tzw. żab brunatnych - samce zmieniają ubarwienie na... błękitne! :-) Gody trwają zaledwie parę dni, więc niełatwo jest trafić na ten moment, zwłaszcza, jeśli do wszelakich "moczarów" ma się kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę :-(. Tym razem udało się, choć trochę :-)
Najtrudniej było podejść do nich, by nie spłoszyć, bo trzeba przyznać, że były niezwykle czujne...
Ale oprócz żab moczarowych, o tym, że już wiosna zdawał się śpiewać cały świat przyrody...
Najtrudniej było podejść do nich, by nie spłoszyć, bo trzeba przyznać, że były niezwykle czujne...
Ale oprócz żab moczarowych, o tym, że już wiosna zdawał się śpiewać cały świat przyrody...
Subskrybuj:
Posty (Atom)