moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

poniedziałek, 25 października 2010

Stawy Milickie - krótkie spotkanie

To już chyba ostatni jesienny plener - tym razem krótki wypad do Milicza...

Stawy Milickie, położone na północ od Wrocławia, zajmują gigantyczny obszar ok.77 km². Założone jeszcze w czasach średniowiecznych przez cystersów, do dziś szczycą się wyjątkowo smacznymi karpiami. Podobnego zdania z pewnością jest wiele gatunków ptaków, które na owych stawach czują się zapewne jak w dobrej restauracji ;-). Część tutaj gniazduje, część zatrzymuje się tylko podczas wiosennych i jesiennych przelotów. Można spotkać tu zarówno orły bieliki, błotniaki stawowe, żurawie, czaple siwe i białe, gęgawy, perkozy rdzawoszyje, dwuczube, łyski, sieweczki, kropiatki - jednym słowem ponad 250 gatunków fruwającego pierza ;-). Dzięki temu, już w 1963 roku większość stawów zostało objętych ochroną ścisłą, a w 1995 roku rezerwat został wpisany na listę terenów chronionych w ramach konwencji ramsarskiej, chroniących obszary wodno-błotne. W roku 2000 znalazł się w programie Living Lakes jako jeden z 13 unikalnych obszarów wodnych na świecie.


Do Milicza dojechałam w piątek wieczorem. Całą drogę towarzyszył mi bardzo silny wiatr, który w krótkim czasie piękne, błękitne niebo zasnuł gęstymi chmurami. Straciłam nadzieje na ładny zachód słońca, ciemno zrobiło się przed czasem... nad stawami zawisła noc.

Następnego dnia - 5:20 pobudka. Szron na szybach samochodu zapowiadał mroźny, ale pogodny wschód słońca. Dlatego było jeszcze ciemno, kiedy już  się znalazłam na jednej z licznych grobli rozdzielających stawy. Rzut oka przekonał mnie, że szans na jakieś niezwykłe ptasie połowy raczej nie mam - gdzieś daleko przysiadły sieweczki, bliżej pływały kaczki krzyżówki, a nad głową przelatywały dzikie gęsi i czaple siwe...


Blisko mnie przemknął pan lis... było pięknie! :-)
Mrok rzedniał, księżyc powoli chował się za horyzont - oddając pole słońcu...

W dzień zrobiłam małą wycieczkę ścieżką przyrodniczą za Krośnicą (na południowy wschód od Milicza).
Teren rezerwatu jest bowiem bardzo rozległy, ale miejsc, gdzie można bez pozwolenia wejść - niewiele.

Październik w tych stronach to czas złocistych grobli wysadzanych dębami, brzozami i bukami


...oraz czas odłowów. W tym celu woda spuszczana jest ze stawów i zanim zostaną na nowo "nabite" wodą - wyglądają jak wielka, błotnista kałuża ;-)


Na szczęście część stawów wciąż miała wodę. Na jednym z nich dojrzałam łabędzie. Nie wzbudziły we mnie zachwytu - w końcu to ptaki, które spotyka się praktycznie na każdym jeziorze czy stawie. Dopiero dokładniejsza obserwacja ucieszyła mnie bardzo - tak, były to łabędzie - ale krzykliwe! :-)



Zachód słońca zapowiadał się równie pięknie co wschód. Postanowiłam więc wybrać się aż za Radziąc (ponad 30 km na wschód od Milicza), na dalej położone stawy, gdzie podobno była szansa spotkania dzikich gęsi i czapli białych.
Niestety, kiedy już dojeżdżałam na miejsce -  słońce schowało się za cienką warstwę chmur, zapowiadając rychłą zmianę pogody. Kolory zgasły.

I tylko księżyc na wciąż bezchmurnym wschodzie wzeszedł nad stawem, rzucając ciepłe światło na wodę i śpiące w oddali czaple białe...


Nad stawami powoli rozlała się noc.
Rano chmury i przelotne deszcze... czas powrotów.
I chociaż krótkie było to moje pierwsze spotkanie ze Stawami Milickimi, mam nadzieję, że przyjdą kolejne.
Jest to bowiem miejsce, do którego chce się wracać...

10 komentarzy:

  1. Pierwsze zdjęcie mnie zmiotło, choć wszystkie są wysmakowane!
    Ale to pierwsze jak prosto ze sztalugi od XIX wiecznych symbolistów! Piękna wyprawa. Musisz mieć wiele niesamowitych zdjęć w archiwum.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doro, bardzo się cieszę, że Ci się spodobało to zdjęcie. Też je lubię, ale wiadomo, że autor nigdy nie jest do końca obiektywny ;-). Mam oczywiście trochę zdjęć w archiwum, a czy niesamowitych - nie wiem, czas zweryfikuje :-).
    Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu,
    Ladnie opisalas to spotkanie ze Stawami, ladne foty to dobrze opisują.
    Mala uwaga: Krosnice nie są rezerwatem a jedynie obszarem hodowlanym. Najwazniejsze, ze ok. 9 km ściezki przyrodniczej to fantastyczna trasa rowerowa lub piesza.
    Zyczę rownie udanej "nastepnej razy" ;-). Tylko o rowerach nie zapomnijcie.
    pozdrowki. kazik

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaziku, dzięki :-)
    Masz rację, że to "tylko" obszar hodowlany, choć dla mnie różnica była niewielka - i w jednym, i drugim przypadku był zakaz schodzenia z udostępnionej ścieżki ;-(
    Rzeczywiście jest to wymarzony teren na rowery i może następnym razem uda się je nam "przytachać" ze sobą :-)
    pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasiu,
    kolejny piękny plener przedstawiasz! Odkąd odkryłam że prowadzisz tą stronę, zagladam prawie regularnie :)
    O Stawach Milickich sporo słyszałam - że ciekawe i warto sie wybrać. Ale na razie trzymam sie utartych ścieżek i może w najbliższy weekend wybierzemy się z Wojtkiem w Ujście Warty. Pogoda ma dopisać.
    Pozdrawiam cieplo,
    iwona

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja natomiast jeszcze nigdy nie byłam w Ujściu Warty - a podobno tam o tej porze roku - prawdziwy ptasi festiwal! :-)
    Może kiedyś i tam się wybiorę, a póki co - życzę Wam udanej wyprawy! :-)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. I te "wyjątkowo smaczne karpie" :) cystersi wprowadzili na nasze wigilijne stoły. :)

    Kolejny, bardzo ciekawy opis i ładne zdjęcia.

    Nie znam Stawów Milickich, ale bardzo lubię Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich, no i pobliski rezerwat Łężczok (łudząco przypominający Stawy Milickie z Twoich fotografii). :)
    Rower to dobry środek transportu, a jeśli go połączyć z komunikacją kolejową czy samochodową - bardzo dobry. Polecam.

    Życzę kolejnych spotkań ze Stawami M, no i tych wymarzonych wschodów i zachodów słońca. :)

    Z pozdrowieniami mi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajrzałam na googla w poszukiwaniu owego rezerwatu Łężczok - rzeczywiście bardzo piękny i podobny do Stawów Milickich :-). Głównie chyba różni się rozmiarem - jest ponad 10 razy mniejszy, no i nie wiem, czy też przyciąga takie ilości ptactwa?
    Dzięki za życzenia, niestety sezon powoli się kończy :-/
    ...czas na zimę ;-)
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Fakt jest mniejszy. :) Ptaków jest tam dość dużo, niestety mądrale ;) siedzą na niedostępnych wysepkach (szuwarach). Bardzo podobnie sytuacja wygląda na innych rozlewiskach Odry. I tak "Natura 2000" to dla mnie bardzo często małe, tańczące na niebie punkciki, coś takiego jak na Twojej pierwszej i czwartej fotografii.

    Sezon faktycznie się kończy, ale tak bardzo narobiłaś "mi" smaku Stawami M. że może wybiorę się nad Odrę, pofocić szadź. Oczywiście jak będą ku temu odpowiednie warunki. :)

    Dzięki za odpowiedzi. :) Z pozdrowieniami mi :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ... niech tylko się zacznie wiosna! Bardzo ładny fotoreportaż.

    Pozdrawiam ze Stawów Milickich! ;-))

    OdpowiedzUsuń