moja grafika, fotografia i malarstwo

...czyli trzy po trzy o sztuce ;-)

sobota, 9 października 2010

W poszukiwaniu "myxomycota"... czyli las pod lupą ;-)

Dwa tygodnie choroby, to trochę dużo, zwłaszcza, gdy za oknem złota polska jesień, a plenery jeden po drugim uciekają bezpowrotnie. Czas zatem szybko wrócić do lasu - choćby we wspomnieniach pochowanych w folderach pełnych zdjęć. Dziś zatem temat prosto z... szuflady ;-)
 
Najczęściej znajduje się je wśród starych, zbutwiałych kłód drewna i liści. Lubią wilgoć, ciemno i żyją na tej planecie już około półtora miliarda lat.

Myxomycota (łac.), po polsku – śluzowce. Takie, o których można by rzec „ni pies, ni wydra…” – z pozoru przypominają grzyby, ale nimi nie są, nie należą również do królestwa roślin ani zwierząt. Najbliżej im podobno do pierwotniaków. 

Na szczęście cała ta wiedza nie jest potrzebna, by móc się nimi po prostu zachwycać. Bardziej przydatna jest lupa. Są to bowiem w większości maleństwa. Piękne, ciekawe i w dodatku bardzo różnorodne zarówno w kształcie jak i kolorze. Dla niewprawnego poszukiwacza podstawową metodą odróżnienia ich od grzybów (które w swoim mikroświecie również zachwycają niezwykłą różnorodnością) jest... palec ;-) - pod  jego dotykiem prawdziwy śluzowiec zazwyczaj rozmazuje się i rozpływa lub, jeśli jest już w fazie dojrzałych zarodni, po prostu się rozsypuje. Ale nie z powodu swojej "wodnistości" ma tak mało efektowną polską nazwę. Bierze się  ona od śluźni -  jednej z form rozwoju śluzowca.


















Z owej śluźni (najczęściej koloru żółtego lub białego) formują się dopiero zarodniki.- prawdziwy konkurs piękności!

Poniżej - cząstka mojej "myxomycolekcji". Wiele z owych zdjęć to kadry - nawet do 50% (zestaw:  obiektyw macro 1:1 + komplet pierścieni pośrednich nieraz okazywał się niewystarczający). Nazwy podane obok zdjęć (polskie i łacińskie) podane są tylko orientacyjnie - istnieje bowiem wiele podobnych do siebie gatunków, których rozróżnienie nieraz opiera się nie tylko na dużej wiedzy, ale i żmudnych badaniach. Na szczęście jest to istotne tylko w pracach naukowych ;-)


Strzępek błyszczący Arcyria denudata

 Wykwit gładkościenny Fuligo leviderma

Gładysz kruchy Leocarpus fragilis

Maworek zwisły Physarium album

 Paździorek Stemonitis

Kędziorek  siedzący Trichia persimilis 

Kędziorek mylny Trichia decipiens

Zlepniczek walcowaty Tubulifera arachnoidea

Zapletka czołgaczek Hemitrichia serpula












Dużo więcej ciekawych  informacji jak i świetnych zdjęć (nawet spod mikroskopu! :-) ) na stronie wolfa – Maćka Romańskiego, właśnie dzięki któremu odkryłam owo tajemnicze piękno lasu... do oglądania pod lupą :-) : http://www.wolf-5.cyberdusk.pl/myxomycetes/index.php

9 komentarzy:

  1. Pierwszy raz w życiu to widzę, a wiele grzybogodzin w lesie przesiedziałam z aparatem wycelowanym w darń! Piękne zdjęcia i zachwycające struktury. Gratuluję oka i wiedzy!

    OdpowiedzUsuń
  2. doro - dziękuję :-)
    Może dzięki tej mini - ściągawce sama kiedyś znajdziesz je w lesie :-)
    Dobrej zabawy! :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kasiu, zdjęcia rewelacja! Skąd Ty to wszystko wiesz? Czy Ty jesteś naprawdę przyrodnik amator? Opisy - pełen profesjonalizm ;-)

    Pamiętam jak zachwyciła mnie ilość grzybów i innych takich w Puszczy Białowieskiej (w ścisłym rezerwacie). Tam pierwszy raz widziałam wielkie grzyby (?) wyglądające jak koralowce. Cuda.
    Pozdrawiam serdecznie. aneta

    OdpowiedzUsuń
  4. O śluzowcach to akurat wiem ze źródła, które podałam, a dokładnie od samego wolfa, który je tropi już parę lat :-)

    A te wielkie grzyby -"koralowce" to mogła być np świecznica rozgałęziona, ewentualnie soplówka bukowa? przykłady mogę wrzucić na FB, to może rozpoznasz? :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło zobaczyć kolejny Twój wpis, no i nacieszyć oczy fotografiami. :)

    A słyszałaś Kasiu o badaniach jakie przeprowadził Toshiyuki Nakagaki?

    Za swoje badania otrzymał IgNobla, ale osobiście uważam je za bardzo ciekawe. :)

    Umieścił śluzowca w labiryncie o czterech drogach i dwóch wyjściach. Przy obu wyjściach pozostawiono przysmaki śluźni.
    Początkowo żółty galaretowaty stwór rozrósł się w całym labiryncie, ale później wypełnił sobą tylko z jedną drogę prowadzącą do pożywienia. Co dziwniejsze, była to droga najkrótsza.


    Naukowiec niezrażony anty-Noblem, opublikował kolejne badania. :) Przez pierwsze 10 minut każdej godziny, poddawał pierwotniaka działaniu zimnego i suchego powietrza. Reakcja Physarum polycephalum była typową reakcją na niesprzyjające warunki, tj. zastyganie w bezruchu. Kiedy naukowcy przestali obniżać temperaturę i wilgotność, śluzowiec z zadziwiającą, cogodzinną regularnością nadal zastygał. Po pewnym czasie na powrót zaczynał normalnie funkcjonować, by przy kolejnej próbie schłodzenia powietrza, od razu "przypomnieć sobie" wcześniejsze doświadczenie i ponownie zastygnąć. :)

    Po paru latach jeszcze raz Toshiyuki Nakagaki wziął udział w badaniach. Stworzono dwie plansze. Na jednej odwzorowano plan Tokio, na drugiej Londynu, oba z przyległymi terenami. Tym razem przysmaki Physarum pojawiły się w miejscach okolicznych miast.
    Przeszkody, np. góry oznaczono jako podświetlone miejsca, których śluzowiec nie lubi i unika. Po upływie 26 godzin pierwotniak utworzył połączenia identyczne do połączeń kolejowych w tokijskiej aglomeracji, oraz londyńskich połączeń autostradowych.

    W 26 godzin to, nad czym inżynierowie pracowali znacznie, znacznie dłużej.
    :)

    Co do inteligencji śluzowców naukowcy są podzieleni i bardzo ostrożni :) ale trzeba chyba przyznać, że Myxomycota dobrze radzą sobie z rozwiązywaniem problemów. ;)


    Z pozdrowieniami, mi :)
    Ps. Życzę zdrówka, :) złota polska jesień jeszcze trochę potrwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, słyszałam o owych badaniach nad "inteligencją" śluzowców (szczególnie o tym labiryncie) - i dziękuję za tak ciekawy ich opis!
    Myślę sobie, że te niepozorne śluzowce mogłyby nas jeszcze niejednym zadziwić :-)
    dziękuję za życzenia,
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie ciekawe wpisy! Zamieniam się w słuch ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajne fotki to jedno, ale niektoe nazwy sa niesamowite, np ten zapletek czolgaczek...

    OdpowiedzUsuń
  9. to racja - niektóre nazwy są obłędne ;-)
    akurat z nazw to "zapletka czołgaczek" to jedna z moich ulubionych :-)
    Bywają też takie bardziej "normalne", ale też sympatyczne - jak "czuprynka piękna" i "czuprynka jasna" :-)

    OdpowiedzUsuń